Miłość jest jak półprosta...ma początek, nie ma końca.
~Oczami Oli. Trzy dni później~
Dzisiaj jest rocznica ślubu Ewy i Łukasza. Żona Piszcza nie chciała powiedzieć, co kupiła mężowi na ich "święto" . Od wczoraj się inaczej się zachowuje.
Od rana stałyśmy przy kuchni i przygotowywałyśmy dania na wieczór. Miało przyjść dużo gości.
- Marco będzie - powiedziała.
- Nie obchodzi mnie on - rzekłam.
- No wiem, ale tylko Cię informuje - zaśmiała się.
Cieżko westchnęłam i kontynuowałam "lepienie" pierogów. Ewka doprawiała sałatke jarzynową. Do kuchni wszedł Łukasz, poprosił swoją żone o danie na łyżce troszke sałatki do spróbowania. Dała mu i przy okazji powiedziała jak bardzo go kocha. Bardzo słodko to wyglądało.
- Zakochańce - krzynęłam. Piszczu podszedł do mnie i "rozczochrał" mi włosy. - Debil
- Oj nie przesadzaj - śmiał się ze mnie.
- Taka prawda czopku ! - powiedziałam. Mój przyjaciel wziął z wieszaczka fartuch na nim było napisane "I'm Borussen <3" usiadł i zaczął pomagać mi z pierogami. Pomyślałam, że to szalchetne z jego z strony.
10 Minut później
Łukaszowi udało się ulepić bardzo dużo pierogów..... aż 5, dalej nie chciało mu się lepić. Wkurzał się bo później każdy mu się rozklejał.
- Już skończyłaś ? - zapytała mnie Ewka
- Tak już skończyłam - położyłam na stole ostatniego pieroga. Ewa zaczęła wrzucać je do posolnej, gotującej się wody.
- Tak szczerze mówiąc, wieczór zapowiada się ciekawie - zaśmiałam się i wyszłam z kuchni.
- Tak szczerze mówiąc, wieczór zapowiada się ciekawie - zaśmiałam się i wyszłam z kuchni.
*****
~U Marco~
Zostałem zaproszony do Piszczków na ich rocznice. Nie miałem, żadnych planów i się zgodziłem. Miało być tam dużo znajomych Ewki. Pewnie ładne, moze jakąś poderwe. Kto wie, ale będzie Olka i chuj wie co moze jej odwalić. Tym razem mnie może wodą z ługiem obleje i twarz mi wypali. U takich wszystko możliwe. Mario dużo razy nalegał abym ja przeprosił dzisiaj, lecz ja nie mam w ogóle takiego zamiaru. Ja nic nie zrobiłem, to ona bez podstawnie mnie oblała kufrem piwa. Powiedziałem tylko prawdę.
Ktoś do mnie dzwonił, dzowniła moja mama.
- Cześć mamuś - przywitałem się z nią.
- Marco przyjedź po treningu do nas, muszę ci coś ważnego powiedzieć - oznajmiła
- Dobra przyjade - usiadłem na kanape i włączyłem telewizor.
- No i nie zapomnij. Ja kończę, bo do dentysty się szykuję. Papa do później - rozłączyła się.
Zastanawiało mnie co może być tak ważnego, że moja mama prosi, żebym przyjechał do nich. Bardzo ciekawe, ale teraz muszę się spakować na trening.
2 godziny później
Po treningu zgodnie z obietnicą pojechałem do swoich rodziców. Czekała na mnie wielka niespodzianka, przyjechała moja siostra z mężem i synkiem. Dawno się nie widzieliśmy, bardzo się za nią stęskniłem. Od razu podbiegłem i ją przytuliłem
- Boże Reusu ale się zmieniłeś - powiedziała. Nigdy nie była zwolenniczką prawienia mi komplementów i tym razem to też chyba nie był komplemencik.
- No wiem przystojny się zrobiłem - usiadłem na krzesło
- Tym zmieniłeś miałam na myśli, że zrobiłeś się brzydki - poprawiła się. Wiedziałem, że tamto to nie był komplement.
- Ehhh - ciężko wstchnąłem
Siedzielismy i gadaliśmy. Straciłem poczucie czasu. Była już 18.28. Musiałem wracać do domu, szykować się do Piszczków.
- Muszę juz iść - wstałem i zacząłem kierować się w strone wieszaka na kurtki.
- Dlaczego idziesz ? - moja siostra poszła za mną.
- Zostałem zaproszony do znajomych na ich rocznice śluby - wyjaśniłem
- Rozumiem. Przyjdź jutro jeszcze - przytuliła mnie
- Przyjde. Obiecuje - wyszedłem
~Tego samego dnia. Oczami Oli~
Było już grubo po 18- stej, poszłam się wykąpać i przyszykować jakoś. Gdy pomyślałam, że na tym przyjęciu będzie Blondas, szlak mnie jasny trafiał. Nie chciałam pokazywać mojej odrazy do niego przy kimś, zostawałam to dla siebie i za każdym razem mówie, że Reus mnie nie obchodzi w ogóle.
Usłyszałam pukanie do drzwi
- Proszę - krzyknęłam. Do pokoju wszedł Kubulek.
- Kubuś - podeszłam i go przytuliłam
- Co tam młoda ? - usiadł na moich ciuchach
- Kuba złaś - zepchałam go z nich. Były całe pogniecione. - Zabije !
- O jejuś, wyprasować ? - zaśmiał się. Dla mnie to nie był powód do śmiechu. Nie cierpie prasować.
- Prasuj to - poszłam po żelasko. Chwilke później Błaszczu trzymał je w ręce, a ja jeszcze przyniosłam mu deske do prasowania.
- Ale co ? - zaskoczony rozłożył deske i polożył na niej bluzkę.
- No prasuj - powiedziałam.
- Yyy... okej - Jakub był tak bardzo "inteligentny", że dotknął tą gorącą strone i się popażył
- Ała kurwa - krzyknął i rzucił żelasko
- Inteligent - zaśmiałam się. Odłączyłam żelasko i poszliśmy do łazienki , włożyłam mu rękę pod zimną wodę.
Jakub stękał i jęczał. Mówił, że umiera, że jego życie dobiegło końca. Horror mieszał się z komedią. Powstrzymywałam się od śmiechu, byłam mu to winna. W końcu sam mi powiedział, że będę go miała na sumieniu. Przytaknęłam mu tylko, byłam młodą morderczynią.
- Prawie mnie zabiłaś - wyszliśmy z toalety, polak miał ręke owiniętą bandażem.
~Zbliżała się 20.00~
Pierwsi goście zaczeli się schodzić. Mieli być wszyscy z BVB i dużo innych znajomych Ewki i Łukasza. Około 50 osób zostało zaproszonych, prawie wszyscy potwierdzili obecność. Jako ostatni z gości, spóźniony przybył Marco. Na moje nieszczęście ja mu drzwi otworzyłam.
- O jezu - stęknął
- Dokładnie to samo chciałam powiedzieć - syknęłam.
- Odejdziesz ? chciałbym przejść ? - zapytał. Z jego głosu było czyć zimno. Taką arogancje co do mnie.
- Skoro muszę - przepuściłam go. Rozum mi podpowiadał, żebym go puściła, ustąpiła głupszemu.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 3. rozdział ! W końcu ! Bardzo długo się zastanawiałam co napisać.
Jak zawsze bez pomysłu. MAM NADZIEJE, ŻE SIĘ PODOBA .
JESTEŚ TO KOMENTUJ !!!!
- Boże Reusu ale się zmieniłeś - powiedziała. Nigdy nie była zwolenniczką prawienia mi komplementów i tym razem to też chyba nie był komplemencik.
- No wiem przystojny się zrobiłem - usiadłem na krzesło
- Tym zmieniłeś miałam na myśli, że zrobiłeś się brzydki - poprawiła się. Wiedziałem, że tamto to nie był komplement.
- Ehhh - ciężko wstchnąłem
Siedzielismy i gadaliśmy. Straciłem poczucie czasu. Była już 18.28. Musiałem wracać do domu, szykować się do Piszczków.
- Muszę juz iść - wstałem i zacząłem kierować się w strone wieszaka na kurtki.
- Dlaczego idziesz ? - moja siostra poszła za mną.
- Zostałem zaproszony do znajomych na ich rocznice śluby - wyjaśniłem
- Rozumiem. Przyjdź jutro jeszcze - przytuliła mnie
- Przyjde. Obiecuje - wyszedłem
~Tego samego dnia. Oczami Oli~
Było już grubo po 18- stej, poszłam się wykąpać i przyszykować jakoś. Gdy pomyślałam, że na tym przyjęciu będzie Blondas, szlak mnie jasny trafiał. Nie chciałam pokazywać mojej odrazy do niego przy kimś, zostawałam to dla siebie i za każdym razem mówie, że Reus mnie nie obchodzi w ogóle.
Usłyszałam pukanie do drzwi
- Proszę - krzyknęłam. Do pokoju wszedł Kubulek.
- Kubuś - podeszłam i go przytuliłam
- Co tam młoda ? - usiadł na moich ciuchach
- Kuba złaś - zepchałam go z nich. Były całe pogniecione. - Zabije !
- O jejuś, wyprasować ? - zaśmiał się. Dla mnie to nie był powód do śmiechu. Nie cierpie prasować.
- Prasuj to - poszłam po żelasko. Chwilke później Błaszczu trzymał je w ręce, a ja jeszcze przyniosłam mu deske do prasowania.
- Ale co ? - zaskoczony rozłożył deske i polożył na niej bluzkę.
- No prasuj - powiedziałam.
- Yyy... okej - Jakub był tak bardzo "inteligentny", że dotknął tą gorącą strone i się popażył
- Ała kurwa - krzyknął i rzucił żelasko
- Inteligent - zaśmiałam się. Odłączyłam żelasko i poszliśmy do łazienki , włożyłam mu rękę pod zimną wodę.
Jakub stękał i jęczał. Mówił, że umiera, że jego życie dobiegło końca. Horror mieszał się z komedią. Powstrzymywałam się od śmiechu, byłam mu to winna. W końcu sam mi powiedział, że będę go miała na sumieniu. Przytaknęłam mu tylko, byłam młodą morderczynią.
- Prawie mnie zabiłaś - wyszliśmy z toalety, polak miał ręke owiniętą bandażem.
~Zbliżała się 20.00~
Pierwsi goście zaczeli się schodzić. Mieli być wszyscy z BVB i dużo innych znajomych Ewki i Łukasza. Około 50 osób zostało zaproszonych, prawie wszyscy potwierdzili obecność. Jako ostatni z gości, spóźniony przybył Marco. Na moje nieszczęście ja mu drzwi otworzyłam.
- O jezu - stęknął
- Dokładnie to samo chciałam powiedzieć - syknęłam.
- Odejdziesz ? chciałbym przejść ? - zapytał. Z jego głosu było czyć zimno. Taką arogancje co do mnie.
- Skoro muszę - przepuściłam go. Rozum mi podpowiadał, żebym go puściła, ustąpiła głupszemu.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 3. rozdział ! W końcu ! Bardzo długo się zastanawiałam co napisać.
Jak zawsze bez pomysłu. MAM NADZIEJE, ŻE SIĘ PODOBA .
JESTEŚ TO KOMENTUJ !!!!
Świetne! <3
OdpowiedzUsuńMyślę, że Reus zmieni swoje postępowanie, bo inaczej będzie na mojej czarnej liście ... hah :) ! Proszę o szybkiego nexta :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Zuza
xoxo <3 !
Super rozdział zachowanie Maro zaczyna mnie irytować. Serdecznie pozdrawiam i czekam na nexta
OdpowiedzUsuńJejuś Reus mnie tak irytuje,przez to tak by ode mnie oberwał że jego tył znalazłby przód :/
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny *,*
Kuba inteligent haha :D
z niecierpliwością czekam na nn<3
Buziaki :****
Ps : zapraszam do siebie na nowe rozdziały :) :D
imprezka na pewno się uda ;) ciekawe co szykuje Piszczek dla żony, ciekawe :D no i Marco... mam nadzieje, że zmądrzeje no i nie zrobi nic głupiego tego wieczora :/ a jeśli tak, to żeby Ola mu ,,oddała" ;) Ty dobrze wiesz co robić, pisz szybciutko kolejny, i zapraszam do mnie, informuję, jak prosiłaś ;) http://walcz99.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńBoshh... czemu ja się śmieje ? Ja jak kocham Olkę ! No po prostu moja krew.. Genialna z niej kobieta ! :) Co do Reus'a to mnie irytuje.. Oj grabi sobie chłoptaś, oj grabi. ;p
OdpowiedzUsuńNo.. no jest impreza ! Jestem ciekawa co się na niej wydarzy :D Czekam na nn !
Buziaki ;*
Ps. Informuj mnie na fb. :)