Forever is a long time...
~Olka~
Od rana źle się czułam, nikomu nic nie mówiłam nie chciałam psuć niczego, to był dzień tylko Ewy i Łukasza. Byłam w kuchni i zwijałam się z bólu. To znowu ten ból, ból nie do wytrzymania, nie cierpię tego uczucia. Usiadłam na krzesełku z oddali słyszałam głos Łukasza, był on coraz głośniejszy. Wstałam było mi bardzo słabo... żeby ustać musiałam trzymać się blatu, w końcu Piszczek wszedł do kuchni, a ja straciłam władze w nogach, upadłam.
~Łukasz~
Wszedłem do kuchni, Ola leżała na podłodze byłem w szoku... szybko zobaczyłem czy oddycha całe szczęście, że żyła próbowałem ją ocucić, ale to nic nie dawało. Zadzwoniłem po karetkę
- Dobrze proszę czekać już jedziemy - powiedziano mi.
- Rozumiem - rzekłem. Rozłączono mnie. Tak bardzo się bałem. Mam nadzieje, że to nie przez jej chorobę i, że wszystko będzie dobrze.
15 minut później
Karetka już była, zabrano Olę do szpitala, wszyscy byli w szoku nie mogli uwierzyć w to co się teraz dzieje, dzisiaj rano wszystko było dobrze, a może tylko tak to wyglądało. Ola nigdy nie lubiała mówić o tym czy coś ją boli, zawsze zatrzymywała to dla siebie. Później właśnie tak to się kończyło. Ewka płakała podeszłem i ją przytuliłem.
- Kochani w zaistniałej sytuacji musicie jechać do domu - oznajmiłem. Goście zaczęli zbierać się do wyjścia. Tylko Jakub został, Mario.... i Marco.
- Trzeba do niej jechać - rzuciła Ewa i szybko poszła ubrać Sarę. Marco siedział na kanapie. Nic go nie obchodziło. Po prostu nic. Czasem jego zachowanie mnie irytowało, w tej sytuacji też tak było.
- Może byś się ruszył - zirytowany spojrzałem na niego. On nawet nie miał ochoty podnieść dupska i jechać z nami.
- Rusz dupę - krzyknął Jakub. Reus z niechceniem wstał, poszedł na dwór. Bez żadnego słowa sprzeciwu.
Chwilkę później wszyscy pojechaliśmy do szpitala. Po drodze małą zawieźliśmy do Agaty.
~Oczami Aleksandry~
Obudziłam się i nie wiedziałam co w koło mnie się dzieje.
- Gdzie ja jestem ? - ledwo co mogłam z siebie coś wykrztusić.
- Jest pani w szpitalu - odpowiedziała pielęgniarka, która pobierała mi krew do badań. Do sali wszedł lekarz.
- Witam - podszedł do mnie. Patrzał coś w papierach.
- Dzień dobry - z ledwością co udawało mi się utrzymać powieki...
- Jak się pani czuje ?
- Dobrze - wykrztusiłam
- Przesłano mi pani papiery... Ma pani wrzodziejące zapalenie jelita grubego, prawda ? - spojrzał na mnie ostrym wzrokiem
- Tak - wymamrotałam
- Z tego co widzę przestała się pani leczyć - powiedział.
- Przyznam, że się troszkę zaniedbałam - było mi głupio to, że ciężko jest się wyleczyć z tej choroby to ja jeszcze w ogóle przestałam brać leki i chodzić do lekarza.
- Najbardziej rzadką odmianą przez nieleczenie się, jest rak jelita grubego i go u pani podejrzewamy - poinformował mnie.
- Ja i rak ? - no muszę przyznać tak szczerze, że troszkę mnie to zszokowało.
- Trzeba było się leczyć - rzucił i wyszedł.
Jakieś dwie minuty później do sali gdzie leżałam weszli : Łukasz z Ewą, Mario, Jakub...... oraz Marco.
- Olcia - krzyknęła Ewcia, podbiegła i mocno mnie przytuliła.
- Pulpecik - zawołał Piszczu i mnie przytulił. Za tego "Pulpecika" miałam ochotę go walnąć, lecz sił mi brakowało. Z Mario też się przytuliłam, ten chłopak jest bardzo miły nie rozumiem jak on może się przyjaźnić z Blondasem. Reus popatrzał na mnie "spod byka" i nic się nie odezwał. Ja też nie miałam ochoty nawet oddychać w jego stronę.
Siedzieli u mnie już dwie godziny, czas z nimi leciał szybko. Niemiec siedział na krzesełku i słuchał muzykę na słuchawkach, które zawsze ma w samochodzie. Full wypas, ale kto Bogatemu zabroni. Popatrzałam się na niego, muszę przyznać niezłe ciacho z niego. Dupcia taka.
- Olka otrzeźwiej - pomyślałam i szybciutko wróciłam do rozmowy, kompletnie w temacie nie byłam. Tylko kiwałam głową. Dzięki nim nie myślałam o tym, że podejrzewają u mnie raka, oni mają w sobie coś czego człowiek nie potrafi opisać słowami, trzeba tych ludzi poznać i się z nimi zaprzyjaźnić i wtedy każdy będzie wiedział o czym teraz mówię.
~Oczami Marco~
Z bardzo wielkim szokiem przyznać muszę, że ta cała Ola nie jest brzydka i ta okrągłość dodaje jej seksapilu. Nie wiem skąd we mnie te myśli i dlaczego myślę tak o niej teraz, gdzie jest ona kompletnie nie ogarnięta, nie pomalowana. Zacząłem zastanawiać się czy nie pogodzić się z nią. Chyba przesadziłem.
- Boziu... Marco o kim i czym ty myślisz - znowu włączyłem piosenkę. Zmieniłem tok myślenia. Podszedł do mnie Mario. Ściągnąłem z uszu żółto - czarne słuchawki. Wyszliśmy na korytarz.
- Co ty tak na Olę patrzysz ? - zapytał. Ciekawość u niego to największa wada.
- Tak po prostu - odpowiedziałem - A co nie można ? - dodałem
- Nie no możesz - poklepał mnie po plecach. Uśmiechnąłem się.
- Chodź wejdziemy, bo będzie, że obgadujemy - weszliśmy do sali. Ja usiadłem tam gdzie siedziałem wcześniej, a Mario tam gdzie on siedział,
~Z perspektywy Oli~
Dziwne zachowanie Marco mnie troszkę zdziwiło, pozytywnie zdziwiło. Nie dokuczał mi, w ogóle się do mnie nie odzywał. Chociaż teraz miałam troszkę spokoju. Do sali ponownie wszedł lekarz wziął mnie na badania. Na bardzo dużo badań.
2,5 godziny później wróciliśmy do sali, pan Ebert miał przy sobie moje wyniki.
- Pani Aleksandro tak jak myślałem, ma pani Raka Jelita Grubego - wyznał,
---------------------------------------------------------
Jest i 4 bez pomysłowy rozdział. Gwiazdy źle wróżą Oli. Przepraszam za ten zwrot akcji. To Tak miało być ;)
JESTEŚ TO KOMENTUJ :) Pozdrawiam Klaudia.
~Łukasz~
Wszedłem do kuchni, Ola leżała na podłodze byłem w szoku... szybko zobaczyłem czy oddycha całe szczęście, że żyła próbowałem ją ocucić, ale to nic nie dawało. Zadzwoniłem po karetkę
- Dobrze proszę czekać już jedziemy - powiedziano mi.
- Rozumiem - rzekłem. Rozłączono mnie. Tak bardzo się bałem. Mam nadzieje, że to nie przez jej chorobę i, że wszystko będzie dobrze.
15 minut później
Karetka już była, zabrano Olę do szpitala, wszyscy byli w szoku nie mogli uwierzyć w to co się teraz dzieje, dzisiaj rano wszystko było dobrze, a może tylko tak to wyglądało. Ola nigdy nie lubiała mówić o tym czy coś ją boli, zawsze zatrzymywała to dla siebie. Później właśnie tak to się kończyło. Ewka płakała podeszłem i ją przytuliłem.
- Kochani w zaistniałej sytuacji musicie jechać do domu - oznajmiłem. Goście zaczęli zbierać się do wyjścia. Tylko Jakub został, Mario.... i Marco.
- Trzeba do niej jechać - rzuciła Ewa i szybko poszła ubrać Sarę. Marco siedział na kanapie. Nic go nie obchodziło. Po prostu nic. Czasem jego zachowanie mnie irytowało, w tej sytuacji też tak było.
- Może byś się ruszył - zirytowany spojrzałem na niego. On nawet nie miał ochoty podnieść dupska i jechać z nami.
- Rusz dupę - krzyknął Jakub. Reus z niechceniem wstał, poszedł na dwór. Bez żadnego słowa sprzeciwu.
Chwilkę później wszyscy pojechaliśmy do szpitala. Po drodze małą zawieźliśmy do Agaty.
~Oczami Aleksandry~
Obudziłam się i nie wiedziałam co w koło mnie się dzieje.
- Gdzie ja jestem ? - ledwo co mogłam z siebie coś wykrztusić.
- Jest pani w szpitalu - odpowiedziała pielęgniarka, która pobierała mi krew do badań. Do sali wszedł lekarz.
- Witam - podszedł do mnie. Patrzał coś w papierach.
- Dzień dobry - z ledwością co udawało mi się utrzymać powieki...
- Jak się pani czuje ?
- Dobrze - wykrztusiłam
- Przesłano mi pani papiery... Ma pani wrzodziejące zapalenie jelita grubego, prawda ? - spojrzał na mnie ostrym wzrokiem
- Tak - wymamrotałam
- Z tego co widzę przestała się pani leczyć - powiedział.
- Przyznam, że się troszkę zaniedbałam - było mi głupio to, że ciężko jest się wyleczyć z tej choroby to ja jeszcze w ogóle przestałam brać leki i chodzić do lekarza.
- Najbardziej rzadką odmianą przez nieleczenie się, jest rak jelita grubego i go u pani podejrzewamy - poinformował mnie.
- Ja i rak ? - no muszę przyznać tak szczerze, że troszkę mnie to zszokowało.
- Trzeba było się leczyć - rzucił i wyszedł.
Jakieś dwie minuty później do sali gdzie leżałam weszli : Łukasz z Ewą, Mario, Jakub...... oraz Marco.
- Olcia - krzyknęła Ewcia, podbiegła i mocno mnie przytuliła.
- Pulpecik - zawołał Piszczu i mnie przytulił. Za tego "Pulpecika" miałam ochotę go walnąć, lecz sił mi brakowało. Z Mario też się przytuliłam, ten chłopak jest bardzo miły nie rozumiem jak on może się przyjaźnić z Blondasem. Reus popatrzał na mnie "spod byka" i nic się nie odezwał. Ja też nie miałam ochoty nawet oddychać w jego stronę.
Siedzieli u mnie już dwie godziny, czas z nimi leciał szybko. Niemiec siedział na krzesełku i słuchał muzykę na słuchawkach, które zawsze ma w samochodzie. Full wypas, ale kto Bogatemu zabroni. Popatrzałam się na niego, muszę przyznać niezłe ciacho z niego. Dupcia taka.
- Olka otrzeźwiej - pomyślałam i szybciutko wróciłam do rozmowy, kompletnie w temacie nie byłam. Tylko kiwałam głową. Dzięki nim nie myślałam o tym, że podejrzewają u mnie raka, oni mają w sobie coś czego człowiek nie potrafi opisać słowami, trzeba tych ludzi poznać i się z nimi zaprzyjaźnić i wtedy każdy będzie wiedział o czym teraz mówię.
~Oczami Marco~
Z bardzo wielkim szokiem przyznać muszę, że ta cała Ola nie jest brzydka i ta okrągłość dodaje jej seksapilu. Nie wiem skąd we mnie te myśli i dlaczego myślę tak o niej teraz, gdzie jest ona kompletnie nie ogarnięta, nie pomalowana. Zacząłem zastanawiać się czy nie pogodzić się z nią. Chyba przesadziłem.
- Boziu... Marco o kim i czym ty myślisz - znowu włączyłem piosenkę. Zmieniłem tok myślenia. Podszedł do mnie Mario. Ściągnąłem z uszu żółto - czarne słuchawki. Wyszliśmy na korytarz.
- Co ty tak na Olę patrzysz ? - zapytał. Ciekawość u niego to największa wada.
- Tak po prostu - odpowiedziałem - A co nie można ? - dodałem
- Nie no możesz - poklepał mnie po plecach. Uśmiechnąłem się.
- Chodź wejdziemy, bo będzie, że obgadujemy - weszliśmy do sali. Ja usiadłem tam gdzie siedziałem wcześniej, a Mario tam gdzie on siedział,
~Z perspektywy Oli~
Dziwne zachowanie Marco mnie troszkę zdziwiło, pozytywnie zdziwiło. Nie dokuczał mi, w ogóle się do mnie nie odzywał. Chociaż teraz miałam troszkę spokoju. Do sali ponownie wszedł lekarz wziął mnie na badania. Na bardzo dużo badań.
2,5 godziny później wróciliśmy do sali, pan Ebert miał przy sobie moje wyniki.
- Pani Aleksandro tak jak myślałem, ma pani Raka Jelita Grubego - wyznał,
---------------------------------------------------------
Jest i 4 bez pomysłowy rozdział. Gwiazdy źle wróżą Oli. Przepraszam za ten zwrot akcji. To Tak miało być ;)
JESTEŚ TO KOMENTUJ :) Pozdrawiam Klaudia.
To jest genialne <3333333333333
OdpowiedzUsuńOlka rak? :o kurde nieeeee :'(
OdpowiedzUsuńA Marco co taka zmiana? O.o
rozdział cudowny *,*
Mam nadzieję że Ola przeżyje
Z niecierpliwością czekam na nn<3
Buziaki :***
Ps : zapraszam do mnie :D
Kochana!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie - rozdzial cudny!
Nie spodziewalam sie takiego zwrotu akcji, a tym bardziej wiadomosci o raku Oli. Reusik huhu *.*. Ciesze sie, ze juz jej nie dokucza tak jak kiedys.
Czekam na rownie szybko dodany rozdzial 5 :))
Buziaczki!
/Julka
Musi się z tego wyleczyć! A Reus? Powoli otwiera oczy? Oby tak dalej! Rozdział wcale nie jest bezsensowny ;) pozdrawiam i zapraszam do siebie, na jeszcze ciepły rozdział :* http://walcz99.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńO matko świetny rozdział z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Mam nadzieję, że jednak wszystko będzie dobrze, serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBoże..
OdpowiedzUsuńjak to Ola ma raka ? Przecież, to nie może być prawda ! Nie, nie !
Zastanawia mnie fakt czemu Marco nie dokuczał Oli ? Czyżby wyrzuty sumienia czy to tylko cisza przed burzą ?
Czekam na rownie szybko dodany rozdzial 5 :))
Buziaczki!
huhuu, Marco zmienia zdanie? wow.. xd rak? ;o nosz kurde.. ;c
OdpowiedzUsuńczekam na nn. ;3
Świetny rozdział *O* Czekam na nexta . Pozdrawiam i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie -->http://natalia-and-mario-forever.blogspot.com/
Eh, raczysko jedne. W ostatnich dwóch tygodniach zmarło na nich trzech facetów z mojego otoczenia. Przyjaciel mojego taty, szef mamy i tata przyjaciela. Najgorszy okres, połowa ludzi na czarno, przerażające.
OdpowiedzUsuńAle... ogólnie rozdział cudny. Podoba mi się, Reus przechodzi zmianę? No nieźle. Dzieje się, nie powiem;))
Czekamy na ciąg dalszy.
A w wolnej chwili zapraszam do siebie:
http://hip-hip-hurra-borussia.blogspot.com/
suenos ;**